Cofamy się do upalnego lata 2019 roku i czasów przedcovidowych. Otóż w związku z tym, że był to mój pierwszy dłuższy pobyt za granicą i miałam wtedy dużo wolnego czasu; oprócz robienia indywidualnych sesji zdjęciowych, zainspirowałam się projektem fotograficznym Jessici Kobeissi pt. “Taking pictures of strangers”. Z czym się to wiązało? No z tym, że wyszłam na ulicę nowego dla mnie miasta i robiłam zdjęcia nieznajomym Zagadywałam osoby, które w zasadzie nie były dla mnie zupełnie przypadkowe, ale których wizerunek wydawał mi się dość niecodzienny i ciekawy i najnormalniej mnie do siebie przyciągnął. Podsyłam Wam kilka zdjęć, które udało mi się wtedy zrobić
W przyszłości, kiedy wszyscy wrócimy do podróżowania, chciałabym właśnie w ten sposób dokumentować miejsca, w których będę Łapać autentyczność, pogadać z tubylcami..
Póki co, ten projekt mocno przyczynił się do opuszczenia przeze mnie mojej fajniutkiej, cieplutkiej strefy komfortu. Myślę też, że będzie to pierwsza rzecz, którą zrobię po przyjeździe do Tuluzy w tym roku Tak wiecie, dla sportu i odświeżenia sobie tamtych emocji
Nie ma co udawać, że jest to łatwe. Jednak tego rodzaju ćwiczenie uczy nas (fotografów) umiejętności small talku, szybkiego nawiązywania kontaktu z nową osobą i jest to też pewnego rodzaju zabawa Fotografowane przeze mnie osoby były oczywiście najpierw mocno zdziwione, ale potem zadowolone z efektu końcowego Porównałabym to do sytuacji, w której mówimy komuś kogo nie znamy, że na przykład ładnie wygląda. Zupełnie nie oczekujemy tych słów, jednak kiedy zostaną one skierowane w naszą stronę, poprawia nam to humor na resztę dnia.
Comments